Dzwoneczki (dwa za 3zł) i komplet ręcznie robionych koszyczków (20zł).
Pomarańczowe kokardki chyba będzie trzeba wymienić,
bo jakoś do niczego mi nie pasują, ale same koszyczki są śliczne.
Za książki zapłaciłam 4 zł - ktoś chyba nie wiedział co ma...
nie mogłam przejść obojętnie obok Musierowicz za złotówkę i to w idealnym stanie!
Gry po złotówce i model oraz lego po 10 zł:)
Stuku puku oraz Scooby za chwilkę trafią w ręce moich chłopaków
i już teraz wiem, że większej frajdy zrobić im nie mogłam.
Model i klocki muszą jeszcze troszkę poczekać, aż chłopcy ciut podrosną.
Misiaczki dla chłopców...
1zł a ta książka wygląda jakby nigdy właściciel jej nie otwierał.
Paweł lubi, żeby pokazywać mu fotografie i opowiadać o świecie,
więc mamy z głowy kilka wieczorów:)
Takie książeczki stojące pamiętam z dzieciństwa.
Paweł o księżniczkach nie chce słuchać, ale Arturowi się spodoba ta przestrzenność.
Kiermasz połączony był ze spotkaniem dzieci z Świętym Mikołajem. Takim prawdziwym, nie z krasnalem cocacolowym. Dzieci były zachwycone. Widok buzi i wielkich oczu - bezcenny. Okazało się, że zupełnie nie było istotne, co mają w paczkach, tylko to, że w ogóle coś dostali i ta bliskość Mikołaja i że można go było dotknąć.
Mój Małżonek i jego brat spotkali dawnego kolegę szkolnego, a że można było kupić kawę i domowe ciasto to dzieci miały frajdę z zabaw na wielkiej sali a rodzice gadali i gadali... To był bardzo przyjemnie spędzony dzień. I intensywnie, bo moje szkolne dzieciaki też miały swój stragan z kartkami robionymi u mnie zajęciach, więc byłam tam wczoraj naprawdę długo.
To był dzień pełen wrażeń. Najważniejsze, że tych pozytywnych, takich co doładowują akumulatory na długo.
Ale Ci sie trafiły ceny!!!! Szok!
OdpowiedzUsuńuwielbiam kiermasze:) gratuluję udanych zakupów:)
OdpowiedzUsuń